Strona Główna  »  Galeria  » 



Spływ Bydgoszcz - Elbląg Czerwiec 2001

03.06.2001 niedziela

W tym roku startuję z Bydgoszczy ponieważ nie załapałem się na Regaty. Zabieram się rano z Basią i Darkiem do Rozgart. Dalej do Bydgoszczy jadę z Michałem. Żaglówki stoją przy torze regatowym. Po drodze dowiadujemy się że Regaty w tym roku charakteryzowały się dodatkowymi atrakcjami. Z Januszem płynął Sebastian, Marek i Romek. Płynąc na Rybi Rynek nie zmieścili się pod mostem i przyłożyli wypychem na tyle mocno, ze musieliśmy prostować bloczki do kładzenia masztu, wygięty też został bom foka, który już taki pozostał do końca spływu. Przebojem Regat było wpadnięcie Romka do wody na Rybim Rynku. Na torze spotkałem Jarka, który jak się okazało jednak startował. Przygotował łódkę w piątek i czekał na mnie w dzień rozpoczęcia Regat (w końcu popłynął sam).
Po zaształowaniu wyszliśmy na śluzę i okazało się że nie chcą nas prześluzować, powodem było to że organizator w Bydgoszczy nie zapłacił za śluzowanie, a co jeszcze śmieszniejsze nie zapłacił też za dzień poprzedni ( tak w ogóle to oczywiście imprezę zorganizował Panecki - tak jak rok wcześniej) Wyszliśmy około 11:00 na Wisłę. Płynęliśmy w trzy żaglówki - my, Czarek (z Witkiem) i Panecki. Płynęliśmy cały dzień, mimo że wyszliśmy z portu późno to i tak płynęliśmy szybciej niż zazwyczaj. Na nocleg zatrzymaliśmy się dopiero za Nowym (z reguły zatrzymywaliśmy się w okolicach Grudziądza) Zacumowaliśmy w bardzo ładnej zatoczce z widokiem na panoramę Nowego.
Wszyscy byli tacy zmęczeni że około 20:00 poszliśmy spać. W ciągu dnia zachmurzenie z lekkimi przejaśnieniami (jak to mówią podczas prognozy w Wiadomościach).

04.06.2001 poniedziałek

Wypływamy około godziny 9:00 pogoda podobna jak dzień wcześniej. W Białej Górze pożegnaliśmy się z Czarkiem (popłyneli dalej Nogatem). Przeszliśmy śluzę Przygalina (jest to pierwsza odnoga z lewej strony (opis szlaku który posiadaliśmy mówił inaczej)). Płynąc dalej wykonaliśmy manewr człowiek za burtą – uspokajam, to tylko wiatr porwał moją czapkę. Oczywiście manewr zakończył się pełnym sukcesem, czapka została uratowana od utonięcia. Następna przeszkoda to most w Sobieszowie - most pływający otwierany o określonych godzinach. Szczęście nam dopisało -akurat udało nam się trafić na przeprawę (czekaliśmy kilka minut). Informacyjnie dodam ze w 2001 roku ostatnia przeprawa była o19:00. Dalej doszliśmy do rozwidlenia szlaku, prosto można płynąc do Górek Zachodnich, my popłynęliśmy w lewo i zatrzymaliśmy się po przeciwnej stronie Górek Wschodnich. Stoimy w całkiem przyjemnej Marinie: ciepła woda, kuchnia, światło, kominek, przed sezonem więc pusto, (ceny:15 zł od statku).

05.06.2001 wtorek

Wstajemy ponownie rano (chyba we wszystkie dni wstajemy około 7:00). Doszliśmy w dwie godziny do Mariny w Gdańsku, po drodze trzy mosty jeden wiszący w budowie i dwa niskie (złożyliśmy nawet wypych) W Marinie oglądamy Łódkę Bols, robi wrażenie, wysoka (5 salingów), i długa. Kończyła nam się już benzyna, w związku z czym poszliśmy z kanistrami szukać stacji benzynowej. Poszukiwania okazały się długie ponieważ w Centrum Gdańska nie było żadnej stacji, w końcu gdzieś dalej udało się kupić benzynę, i z tymi pełnymi kanistrami paradowaliśmy po Gdańsku. Na obiad poszliśmy do chińskiej restauracji ( tak zadecydowała większość), a ja nie lubię chińszczyzny, ale co tam człowiek zje wszystko. Ceny w Marinie : 4 zł za metr (678 cm) czyli 28 złotych.

06.06.2001 środa

Wypływamy bardzo wcześnie (o 6:45) z Gdańska ( mamy zamiar zdążyć na przeprawę w Sobieszewie ). O 8:30 przechodzimy most w Sobieszewie, o 10:00 śuzę Przygalina ( poszło błyskawicznie). O 11:00 wchodzimy do śluzy Gdańska Głowa -wchodzimy z Wisły na Szkarpawę. Na 3 km (11:30) most pontonowy otwierany w sezonie (1.06 - 15.09) 7:30, 9:00, 11:00, 13:00, 19:00, poza sezonem 9:00, 14:00
Most przechodzimy o 13:00 ponieważ wcześniej robimy zakupy w sklepie. Na 15-ym km stary most obrotowy, następnie 200 metrów rozjazd lewo Wisła Królewska prawo Szkarpawa, 16 km Rybina - most zwodzony otwierany : 9:00, 11:00, 13:00, 17:00,19:00. Około 15:00 jesteśmy przy moście, z rozkładu wynika że będziemy czekać do 17:00 no to ucinamy sobie drzemkę. O 16:00 pobudka - goście chcą nas przepuścić wcześniej, zbieramy się szybko i przechodzimy. 17:10 pierwsza morska bojka, wpływamy na szeroką wodę, żadnego wiaterku, 2-ga boja droga na Elbląg. Płyniemy do przodu wychodzimy na Zalew Wiślany, rozwijamy żagle ale brak jakiegokolwiek wiatru uniemożliwia nam radość żeglowania. Po kilkunastu minutach wracamy do wejścia na Nogat. Szukamy miejsca na nocleg, po 2-im km zatrzymujemy się na prawym brzegu. Wieczorem zbieramy drzewo na ognisko. Drewno mokre więc nie bardzo ognisko chce się palić. Dopiero większa ilość benzyny rozwiązuje sprawę.

07.06.2001 czwartek

Wstajemy o 7:00. I znów pokusa wejścia do wody zwyciężyła nad moim zdrowym rozsądkiem - kapię się w Nogacie, a woda była naprawdę bardzo zimna. O 10:30 odbijamy. Na 56 km Nogatu mijamy prom z wiszącą liną. Trzeba naprawdę tam uważać ponieważ gdy szliśmy tą trasą z 4 lata wcześniej zauważyliśmy linę w ostatniej chwili. Naprężona lina wisi jakieś 1,5 metra nad wodą, i jest spuszczana tylko wtedy gdy płynie jakaś łódka po rzece. Wchodzimy o 12:00 w kanał (Kępa Rybacka) Elbląski, 12:45 wpływamy do Elbląga, 13:15 cumujemy w Elblągu. I to koniec mojej podróży, reszta płynie dalej na Jeziorak,( z jakiś tam przyczyn musiałem wrócić do Torunia)

Podsumowanie :
Był to całkiem nie planowany wypad, płynąłem pierwszy raz na Tessie 678 Janusza, bardzo ładna łódka, maszt 9-cio metrowy, żaglówka 4-o osobowa, jednak spać w niej może 6-7 osób. Rozkład : dwuosobowa koja na rufie (trumna - jak ktoś chodzi po deku ciężko spać), dwie koje w mesie i w dziobie mogą też spać 2-3 osoby. Pogoda była niezła, kąpałem się w Nogacie, dużo spaliśmy, mało pijaństwa, nazwaliśmy nasz wypad "Szkółka Niedzielna"